Foto. Andrzej Kowol.Wrocław  miasto krasnali.
Spacerując po Wrocławiu można spotkać dziesiątki małych sympatycznych skrzatów, są to krasnale obrazujące różnego rodzaju zawody,prace, hobby. Można je spotkać przy sklepach, urzędach czy bankach.
Podobno mają swoje Podziemne Miasto Krasnali jest ich tam około trzysta i ciągle wprowadzają nowe. Trzeba więc coś napisać o tym z kąt się znalazły krasnale we Wrocławiu. Ale pozwolę sobie wykorzystać cytaty ze strony o krasnalach do której odsyłam wszystkich kogo temat zainteresuje.














































































Nieznośny chochlik o szpiczastych uszach
Na temat tego, skąd krasnale wzięły się we Wrocławiu, od lat spierają się historycy, dziennikarze i zwykli wrocławianie. I choć prawdę zna najprawdopodobniej tylko Papa Krasnal, to warto przytoczyć tu kilka najbardziej prawdopodobnych teorii. Pierwsza z nich mówi o Chochliku Odrzańskim. Chochlik przybył do Wrocławia na niewielkiej tratwie, na której wybudował sobie niewielki szałas. Dobił do brzegu i zacumował we Wrocławiu na dłużej, uznając chyba, że to idealne miejsce na serię psikusów. Przez długi czas męczył mieszkańców miasta i drażnił się z nimi. Rozwiązywał ludziom sznurowadła w butach, gdy czekali na autobus, barwił wodę w miejskich fontannach albo dosypywał soli do cukiernicy we wrocławskich restauracjach. Wkrótce wszyscy mieszkańcy miasta mieli już serdecznie dość szpiczastouchego chochlika. Ponieważ urwis był zbyt mały, żeby zwykły wrocławianin mógł go złapać, postanowiono wezwać posiłki. Równe wzrostem chochlikowi, ale znacznie życzliwsze i często bardziej przebiegłe. Władze miasta zwróciły się o pomoc do krasnali, a te z chęcią przybyły nam na ratunek.
Początkowo Chochlik Odrzański sprawiał wiele kłopotów krasnalom. Więziennika zamknął w lochu, Słupnika tak przestraszył, że ten bał się zejść z lampy, a Pracza wrzucił do Odry. W końcu jednak krasnale, pod wodzą najsympatyczniejszego z nich, Życzliwka,  pojmały złośliwego stwora i kulturalnie, choć stanowczo wytłumaczyły mu, że czas jego wrocławskich psikusów dobiegł końca. Chochlik odpłynął swoją tratwą, a mieszkańcy miasta i turyści mogą od tej pory chodzić po ulicach bez obaw, że ktoś będzie majstrował przy ich sznurówkach. W dowód wdzięczności, władze miasta postanowiły oddać małym skrzatom część Wrocławia. Krasnale szybko zadomowiły się na naszych chodnikach i pilnują, by nikomu nic złego się już nie stało. Tak powstał też Wielki Podziemny Świat Krasnali, w którym skrzaty na co dzień urzędują. Dobra wieść o mieście przyjaznym krasnoludkom niesie się w świat, dzięki czemu kolejne skrzaty pojawiają się na ulicach Wrocławia.
Czy Chochlik odpłynął na dobre? Nigdy nie wiadomo. Dlatego na wszelki wypadek już dziś warto nauczyć się, jak sobie z nim radzić, grając w naszą krasnalową grę, którą znajdziecie tutaj: www.gra.krasnale.pl  Tak na wszelki wypadek, bo kto wie, czy jutro na brzegu Odry nie pojawi się kolejna tratwa…





Komentarze

  1. Trzeba się dobrze nachodzić, żeby tylu krasnali spotkać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj trzeba, a maluchy same się nie pokazują ... :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga